Idealna randka, czyli przygody naszego redaktora – cz. I

Jeden z naszych redaktorów zanurzył się w mętnym świecie internetowych randek bez płacenia za konto premium.

Czy naprawdę do tego doszło? Czy jesteśmy teraz tak zależni od aplikacji i wirtualnego randkowania? Jak sprawić, by twój profil odniósł sukces?

Daliśmy jednemu z naszych redaktorów wyzwanie, by umówił się na tak dużo randek, jak to tylko możliwe. Chcieliśmy, by przetestował statystykę od drugiej strony. Oto jego historia.

Nie umawiam się na randki – Tinder, Flir.com, Erodate i cała reszta w ogóle mnie nie interesowały. Oczywiście umawiałem się kiedyś i myślę, że czasami nawet mi się to podobało. Ale po kolejnej romantycznej katastrofie przejrzałem swoją historię randek i doszedłem do wniosku, że coś jest nie tak z a) każdą dziewczyną, z którą się spotykałem, albo b) ze mną.

Teraz jestem gotowy, by spróbować jeszcze raz, ponieważ trafiłem na teorię – taką, która wypędzi moje randkowe demony i uczyni ze mnie wielkiego uwodziciela kobiet.

Nazywa się to meta-learningiem i chociaż brzmi jak artyzm podrywu w stylu Hitcha, jest znacznie mniej zawiłe. Teoria głosi, że kiedy uczysz się umiejętności – niezależnie od tego, czy jest to ninjutsu, czy rytuały godowe XXI wieku – osiągniesz większy postęp, jeśli będziesz intensywnie ćwiczyć.

Przez następny miesiąc będę umawiać się z jak największą liczbą kobiet. Jeśli to zadziała, będę chodził na spotkania na czymś w rodzaju nieodpartego autopilota.

Spróbuję przełamać zasady pierwszej randki, sprawdzić, które z nich są sensowne, a o których lepiej zapomnieć, jak też spróbuje zrozumieć o czym rozmawiać na pierwszej randce, żeby zagwarantować sobie kolejną (jeśli oczywiście będę chciał się udać na kolejną ze swoją “wybranką”)

Jest jednak wiele do nadrobienia, co odkrywam, rejestrując się w kilkunastu witrynach i aplikacjach dla singli. Nastąpiła rewolucja w praktykach seksualnych, które mnie ominęły (używaliście Tindera?). Jestem dinozaurem – misjonarzem w świecie odwróconych kowbojek. Co jest tym lepszym powodem, aby zacząć.

Randka # 1 Niepomyślny początek

Kawa w mokry piątek z W z Sympatii – portal randkowy, który od zawsze przynosił mi pecha.

Kilka godzin wcześniej rozmawiałem z przyjaciółką, która ostrzegła mnie, że randki przy kawie często przypominają rozmowy kwalifikacyjne, a pierwsze spotkanie w kawiarni, choć jest częstym wyborem, zazwyczaj jest dość sztywne.

Miała rację. W jest kierowniczką w dużym domu towarowym. Kupuję jej latte i rozmawiamy o sprzedaży detalicznej. Równie dobrze mogłem ją poznać na LinkedIn.

Później umawiam się na randki na różnych stronach internetowych, w których się zarejestrowałem. Przeraża mnie, ile czasu to zajmuje. Oglądając OkCupid (pozornie przeznaczony dla egomanów), uznaję, że najlepszy jest nijaki profil.

Po 30 minutach korzystania z Tindera – aplikacji, która pozwala ludziom połączyć się jednym ruchem palca – gorączkowo rejestrując moje zainteresowanie, bez względu na trądzik, masę ciała lub złe zęby, jestem nagradzany kilkoma dopasowaniami.

Randka # 2 Prawa przyciągania

Spotykam się z E na stacji metra w mroźną niedzielną noc. Zabieram ją do baru. Poznałem ją na Sympatii, pochodzi z Rygi i pracuje w Płocku dla firmy informatycznej.

Wysoka, krągła i elegancka. W dżinsach i swetrze czuję się zbyt swobodnie – może na pierwszym spotkaniu wypada wyglądać nieco schludniej? Brogsy będą odtąd standardem.

Przyjaciółka mi poradziła, aby zignorować stereotyp na temat randek, że zadawanie wielu pytań przekonuje kobiety: „Podaj dobrowolne informacje o sobie – zachęca to ludzi do otwarcia się”.

Mówię o swoim wychowaniu i, sam bym się nie spodziewał, to działa. E ponownie nakłada szminkę w łazience.

Powiedziano mi, że to dobry znak. Gdybyśmy spotkali się w piątek, kto wie, co by się stało. Ale praca się zbliża. Lekcja: nie spotykaj atrakcyjnych kobiet w niedziele.

Randka # 3 Zagubiony w tłumaczeniu

R z Sympatii jest Japonką – urocza, zupełnie niezrozumiała. Myślę, że podobała jej się nasza rozmowa, ale trudno jest stwierdzić, czy na pewno. Czy to była udana pierwsza randka? Szczerze to nie mam pojęcia.

Randka # 4 Mój pierwszy match na Tinderze

Jem obiad z J. z Chorwacji. Kiedy była dzieckiem, całował ją marszałek Tito. Z torby wyjmuję biografię Tito, ale zbieg okoliczności nie zachęca do rozmowy. Nie czekamy na deser, wręcz przeciwnie – jak najszybciej się żegnamy i blokujemy na Insta.

Randka # 5 Druga próba

M również poznałem na Tinderze. Jest Włoszką, trochę jak nudniejsza i mniej seksowna Sophia Loren. Jestem przygnębiony, bo na to spotkanie przygotowałem nawet listę tematów do poruszenia z sympatyczną Włoszką.

Randka # 6 Bez uroku

Moja trzecia randka tego dnia to L z Erodate.pl. Niedawno doznała załamania nerwowego. Nigdy nie wspomniała o tym na swoim profilu.

Polowanie na kobiety już nie pozwala mi robić przyjemniejszych rzeczy; Mam Chapmana Pinchera na moim Kindle’u.

Planowanie kilku randek w jeden dzień było błędem. Pojawia się dreszczyk emocji (nie wiem czy dobrych) – niepokoję się, biorąc pod uwagę, że mam osiem randek zaplanowanych na najbliższe dwa dni. Może kolejne spotkanie będzie lepsze?

Randka # 7 Powiew przeszłości

Spotykam byłą koleżankę z pracy – C, którą pożądałem od lat. Kupuję jej ciasto. To też całkiem niezłe ciastko, ale ona się nie poddaje mojemu urokowi.

Randka # 8 Przyjacielski ogień

S z Tindera jest uśmiechnięta i rozmowna z idealnymi zdolnościami towarzyskimi. Nie ufam temu.

Randka # 9 Oceniając po twarzy

Wino z M z Sympatii – pierwsza randka, która naprawdę mi się podobała, i pierwsza kobieta, którą uważam za atrakcyjną, patrząc na jej zdjęcie. Algorytmy używane przez strony takie jak Sympatia do dopasowywania ludzi wydają się nieco nieistotne po Tinderze, gdzie wygląd jest wszystkim.

Randka # 10 Diabeł tkwi w szczegółach

Wieczór kończę w barze na imprezie dla singli. Po kilku fałszywych startach nieświadomie używam wytrychu, aby przyciągnąć C: „Niezła bransoletka”.

To powitanie niezwykle dobrze działa. Najwyraźniej kobiety lubią kogoś, kto dostrzega drobne szczegóły w ich stroju. Odnotowane.

Rozmowa – lub jej brak – siedziała mi w głowie. Dzwonię do znajomego, trenera wystąpień publicznych i przekazuję mu dzisiejszą rozmowę w nadziei, że potwierdzi moje spostrzeżenia.

Nie poszło mi dobrze. „Cisza na początku rozmowy to cichy morderca” – mówi mi. „Jeśli chcesz wyglądać na pewnego siebie, bądź uzbrojony w coś, czym możesz się otworzyć.

Bezmyślność jest w porządku. Porozmawiaj o pogodzie, jeśli musisz”.

Randka # 11 Słodkie wycofanie

K z Tindera to sympatyczna, nieco pulchna niania. Podejrzewam, że oddałaby się mi bez wahania, gdybyśmy się spotkali przy winie, a nie kawie i ciastku.

Randka # 12 Poza moją ligą

Moja 16:00, J z Sympatii, jest atrakcyjną kobietą po czterdziestce. Lepiej pasuje do jakiegoś znanego aktora. Trochę poza moją ligą.

Randka # 13 Lokalizacja, lokalizacja

Wzniosłe planowanie oznacza, że ​​muszę przejść tylko 100 metrów do następnej randki, B z Sympatii, która niestety sama nie przeszła 100 metrów od dłuższego czasu. Cieszymy się lampką wina.

Randka # 14 Strategie stackowania

Moja druga niania tego dnia, abstynentka L, znowu z Sympatii. Cudownie ciemna karnacja, ale poza tym ona nie jest w moim typie.

Ustalanie randek na małym obszarze geograficznym jest niezbędne, jeśli stackujesz kilka na raz, ale czas to pole minowe.

Randka # 15 Działanie na wyczerpaniu

Jest piątek i jestem wyprany emocjonalnie. Na szczęście moja randka z G szybko się skończyła. Pragnę męskiego towarzystwa, więc idę do domu i obejrzę Niezniszczalnych II. Czy możliwe jest poznanie drugiej osoby, z którą chętnie się umówię na kolejne spotkanie? Zobaczymy.